Rudera na końcu miasta

Jest to rudera! Rudera przez duże "R"! Wszystko albo jest zniszczone, albo brudne tak, że trudno rozpoznać czym to jest..

*Delgar podszedł pod dom i dokładnie obejrzał zwisającą smętnie tabliczkę z numerem 8...*Ekch...to na pewno tu? *spytał z niedowierzaniem w głosie*
Tamara: na to wygląda, sire.
*odparł duch stróż*
Delgar: hmm..mm? *otworzył ostrożnie drzwi i wszedł do środka rozglądając się po pomieszczeniu... trochę (XD) się przestraszył gdy nagle z trzaskiem upadła obok niego nadgniła belka*Ajwaj...no...to do roboty*warknął i zabrał się do sprzątania tego całego syfu -.-""""*

Ugh! Pomóż mi z tą kanapą! *stęknął do Nathanela targając ciężką sofę do innego pokoju*

Ok...teraz...dawaj tę runę..*warknął do Dantego i zabrał mu kamień z wyrzeźbionym tajemniczym symbolem*ok...no to... Leviticus Aero*mruknął i z nikąd zerwał się wiatr zmiatający wszystkie kurze i o dziwo nie naruszający topografii, ani delikatnej (czyt.przygniłej) struktury domu*

Ignis Potentia! *szepnął i z kominka buchnęły płomienie.. Delgar usiadł w fotelu, Dante przyniósł mu kawę i kanapkę*Ugh...to dopiero początek... jeszcze musimy wymienić stare deski, załatać dziury w dachu, wyplemić chwasty, skosić trawę i będzie giteezzzzzzzz... *powiedział żując kanapkę i pijąc spore łyki gorącej kawy*

*przychodzi i puka*
Ale rudera ==''
Ciekawe czy ktoś tu w ogóle mieszka...
Chyba nie ==

*dogonił Rei*
Podobno ktoś się tutaj wprowadził.

Tutaj?
*lekko popchnełą drzwi, które się rozwaliły xD*
Ups... Chciałam lekko...
*weszła rozejrzała się i wyszłą*
Rudera ==
Ide po zwiedzać dalej...
Idziesz, czy zostajesz ;]

Szybka jesteś.

A co ja będę zwiedzać?
Zniszczone ściany i dziury w dachu?
Idziemy ==
*weszła*

*wzruszył ramionami*
Nigdy jej nie zrozumiem.
*wszedł za Rei*

*przybiegła zdyszana Aja*
Wiecie ile musiałam was gonić?
*spojrzała na WR /wielką ruderę Wink

/*
Nowy?
Przyniósł ktoś szminkę?

*spojżał podejżliwie na Aję*

*weszła głębiej i zobaczyła ognisko*
No, a jednak nie taka rudera ^^
*spojrzała na chłopaka siedzącego na kanapie*
Miałeś racje ^^ Ktoś tu mieszka xD
*podeszła do chłopaka i wyciągnęła rękę*
Jestem Rei, a ty?
I przepraszam za drzwi ^^''

*podbiegła do Rei i po chwili spojrzała na chłopaka*
nonono
Archi, jak myśłisz więcej różu czy szminki?
*szeptem*

*spojżał z zazdrością na Aję i wyszedł*

niech tylkop zaśnie
*do chłopaka*
ja jestem Aja a ty?
*oczko do Rei*

*spojrzała na Archiego*
Co go ugryzło?
*wzruszyła ramionami*
*oczko do Aji*
Chyba zasnął xD

Więc do roboty
*wyjęła cały ekwipunek*
*podała Rei szminkę, cień do powiek, konturówkę do ust i maskarę do oczu a sama zajęła się resztą twarzy*

Kurde musisz każdego malować?!-zapytał wchodząc-nieradze malować Dela =="
<niejestem juz umalowany ==" artystko od siedmiu boleści>

*Archi stał przed domem i jak to usłyszał zachichotał*
Ah ta Aja.

Nie każdego
no cóż każdego nowego ^^
*zauważyła Archiego*
chociaż jednego nie zdążyłam.........
*ostatnie pudrowanie*
Ja skończyłam, a ty Rei?

Też ^^''
*skończyła malować*
Gotowe, nasze arcydzieło ^^
Szkoda, ze duchów nie można malować xD
[T: Słyszałem!!]
==''

<Niech tylko spróbuje je tknąć to będzie miał ze mną do czynienia>
Hej dziewczyny jak tam wasz projekcik? ^.^

<Tia..nie sadze żeby się tym przestraszył>

Ja tam się nie boje ^^
Niech spróbuje mnie tknąć ^^
[T: No właśnie !!]
Nie o tobie mówiłam ==''
[T: To o kim?]
Idiota ==
[T: Wypraszam sobie!]
Idiota ==''
[T: >.<]

Projekcik?
Szukamy następną ofiare ^^
*szczerzy zęby w strone Archiego*
^^

A tylko spróbuj to przyłączę się do tego biedaka co tam leży.

Gdzie leży?
*zaczęła się rozglądać*
zaliczony
*zaznaczyła coś na kartce*
Ja się zmywam, idę szukać następnej ofiary
*wyszła*

Dobra, ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
*poszedł nad rzekę*

...*Delgar niepewnie podniósł się z kanapy i popatrzył znudzony na rozwalone drzwi*...Ech Ci młodzi *mruknął i poczłapał do swojej jedynej, skórzanej walizy. Otworzył ją i wyjął mały, szklany flakonik z fluoryzującym płynem w środku. Otworzył go i wypił*...mmm...no to...Tamaro zrób mi jakieś śniadanie! Lekkie... i kawę mi zaparz
Tamara: Taa jest! *krzyknęła i stanęła jak wryta gdy zobaczyła Delgara*...AAAA CO ZROBIŁAŚ MOJEMU MISTRZOWI?!?!?!*rzuciła się na ucharakteryzowanego szamana i tłukła go po głowie*
Delgar: ZŁAŹ ZE MNIE!!! NO BUKRAVK (ochydne elfickie przekleństwo) CO CIĘ NAPADŁO?!?!?!*podpalił jej dżinsy i rzucił o ścianę... która się zawaliła*
Delgar: T.T patrz co narobiłaś! *po chwili cały dom się zawalił pogrzebując młodego Azmoda*

*przybiegł i zobaczył gruzowisko*
Przecież tam był ten chłopak!
Draco pomóż mi!
[D: Tak!]
*zaczęli odrzucać różne belki, deski itd*

ech =="-wygrzebał sie bo ktoś podniósł deski
-O Hej ^^"" dzięki za pomoc-zobaczył Archiego-a tak wogle to Trey jestem

Jestem Archi.
A teraz pomóż mi, bo został tam ten chłopak, którego pomalowały dziewczyny.
*zabrał się spowrotem do roboty*

Masz na myśli Delgara...on miewa takie przezycia xD
*Odsówał deski grzebiąc do środka mieszkania*

Kurde co to było?! *poirytowany rozmasowywał guza, który z nikąd pojawił się na czubku jego głowy*..ugh...światło! *warknął i z jego dłoni wydostała się świetlista kula. Wtedy jego oczom ukazała się... deska i kilka głazów*...-.-"""...przynajmniej ten pseudo-makijaż zszedł...*dotknął dłonią gruzów swego "domu" i oczami małego kotka, który biegał wokół ruin zobaczył Archimonda (Viva la Warcraft ^^) i błękitnowłosego Horo Horo*...ekipa ratownicza...tiaaa... jeśli masz coś zrobić dobrze, zrób to sam jak mawiał dziadek Malfurion...Leviticus Aero!!! *krzyknął i poruszył stertę głazów co okazało się być niemądrym posunięciem, gdyż tylko zwaliło na głowę młodego elviana dodatkowe kłopoty (czyt. ŚMIECI!), skutkiem czego stracił przytomność*

Oho! Chyba próbował się wydostać.
Przydałby się Raziel... ale jego tu nie ma.
Musimy sobie poradzić sami.
Draco!
[D: Tak?]
Czy czujesz się na siłach aby kontrolować swoich kuzynów?
[D: Myślę, że tak.]
No to do roboty!
Przyzywam was duchy świętych stworzeń... przyzywam was, abyście dopełniły przysięgi danej swemu ojcu. Powstańcie!
*pojawiło się kilka różnych smoków (HoM&M Szarża Smoków ^.^)*
No to do roboty!
*po jakimś czasie dokopali się do Delgara*
Hej, żyjesz?

*zonk -.-" on stracił przytomność więc uwaga:...nie odpowiedział Ci*

*całą twarz miał zakrwawioną.. ubranie w strzępkach a ciało poranione.*

*jego bok był przebity odłamkiem rury*

/Archiego nie ma =='/

/eee... pierwsza zasada udzielania pierwszej pomocy: sprawdzić czy poszkodowany jest orzytomny (zapytać się czy mnie słyszy albo coś^^)/
*wyciągnął Delgara z gruzowiska i położył na trawie*

<Aż się boję spytać co będzie dalej... "testowanie odporności poszkodowanego na katany i broń sieczną" o.o">

*bum cyk cyk! Delgar był na tyle niekulturalny, że się nie odezwał ani słowem tylko dalej przebywał w stanie katalepsji*

/bez przesady xD/
Draco, wyjmij mi z plecaka sole trzeźwiące.
*gdy dostał je pomachał nimi pod nosem Del'a*

*otworzył szeroko oczy i krzyknął. Strzelił prawym sierpowym między oczy Archiego*...ugh...*teraz do niego dotarło, że ten chłopak go uratował i podparł się łokciami, żeby go zobaczyć*...dziękuję i przepraszam nieznajomy. Zawdzięczam ci życie. Wybacz ten cios, byłem w szoku ^^" Jestem Delgar *wyciągnął do niego poranioną dłoń*

Ahhh...
Nie szkodzi...
*odwzajemnił gest*
Jestem Archimond ale mów mi Archi.

*szok*Że co proszę??? Archimond???*patrzył głęboko w oczy Archiego i dokładnie go sobie obejrzał. "Nie! To nie może być on!!! Uczestniczyłem przy jego egzekucji.. grakt`ak (ochydne orcze [nie nie jestem orkiem -.-"] przekleństwo) a może jednak.. bije z niego potężna moc"*Archi tak? Bardzo mi miło*mruknął przez sztuczny uśmiech i podniósł się z trudem*Wybacz, ale z oczywistych przyczyn nie zaproszę Cię na herbatkę ^^"

Spoko. I tak muszę wracać do domu.
Chyba, że się tutaj przydam w odbudowie albo coś.
*uśmiechnął się*

Jak Ci się mogę odwdzięczyć*tu się skrzywił* Lordzie Ar...*ugryzł się w język*Archi..