Las

Zgoda ^^
[M: *obrażona*]
Nie przejmuj się Miyą. Przejdzie jej
[M: *nadal obrażona*]

*uśmiecha się do Miyi*
Daj spokój Miya ^^
Draco...
[D: Już się robi ^^]
*Draco tworzy w łapach czerwony kryształ i podaje go Archiemu*
Proszę Miya..... ^^ przyjmij to....
I już nie grymaś..... poprostu chcę spędzić trochę czasu z dziewczyną mojego życia ^^
*patrzy w oczy Rei*

Yoh i Amidamaru tarzali się ze śmiechu...

*popatrzył na Yoh z gniewem w oczach*
Tak Cie to bawi?
Już wiem czemu żadna dziewczyna Cie nie chce...
Poprostu nie potrafisz się zachowywać.
*popatrzył na Yoh z pogardą i odwrócił się*

*tym razem tarzała się ze śmiechu Rei i Miya z Yoh i Amidamaru*
[M: Dzięki Archi ^^'' Dobra, to ja wam nie będę przeszkadzać ^^'' Draco, robisz coś dzisiaj?? ^^'']
Chodź Archi. Nie zwracaj uwagi na Yoh... Jest dziwny...
*podchodzi do Archiego*

Chciałbym mieć problemy z dziewczynami...-powiedział Yoh.-Najbardziej z Anną.

[D: Nie mam nic do roboty ^^]
Raziel... Kain... dziękuję wam za wszystko....
Możecie już wracać do ojca...
[K: Dziękujemy Mistrzu... Gdybś jeszcze kiedyś nas potrzebował wezwij nas!]
Dobrze...
*Kain i Raziel zniknęli*
To co Rei.... idziemy?
*wyciąga ku niej dłoń*

Jasne. *uśmiecha się*
[M: A ty Draco? *wyciąga do Draco rękę*]
Eee... Miya? Dobra, nie wnikam ^^''
*podchodzi do Archiego*
PS. Yoh, jeżeli chcesz to moge przywołać Anne ^^''

Draco..... nie przepuszczaj takiej okazji ^^
[D: Archi.... cicho bądź ^^]
*Draco podlatuje do Miyi i trochę się powiększa*
[D: Wsiadaj...]
Dobra to my się zmywamy....
*rusza z Rei w kierunku klifu*

-O...nie tylko nie Annę.
[Ami:Przywołaj...dobrze mu będzie, a pozatym strasznie wysłabiał].
-Wiesz co Amidamaru masz rację...

*przybiega za Miyą*
Miya?
*dyszy*
MIYA !

[M: Przepraszam Rei...]
Dziękuję Miya..
*nagle ogień oplątuje Rei*

Miya !
*upadła na kolana*
Miya...
Wiesz co Hao?
Dołącze do ciebie..
Ale oddaj mi ducha !

*przybiega*
REI!!
NIEEEEE!

Mądra decyzja...
Narazie nie oddam ci.
Nie ufam ci...
*podchodzi do rei i znikają w ogniu*

Rei...
*pada na kolana*
Rei... przecież Ci obiecałem...
*wali pięścią w ziemię*

Yoh przybiegł do lasu...
-Ale tu cicho...-powiedział Yoh.Nagle zauważył Archiego.-Cześć...wszystko w porządku ?

Nie!
Nie jest w porządku!
Rei z desperacji przyłączyła się do Hao aby odzyskać Miyę...
*zaślepiony gniewem odpycha Yoh i idzie do domu Hao*

-Hej Archi...nie jesteś zbyt silny aby walczyć z Hao...-powiedział Yoh smutnym tonem.-Idę z tobą.

*Aja przychodzi do lasu, siada pod drzewem, myśli o Archim i Yoh*
*Pojawia się Angel*
[Aj: Wreszcie jesteś! An: Daj mi spokój!]
*Aja wciąż rozmysla*

*Aja przerwała zadumę*
Chyba pójdę nad rzekę.....
*poszła*

*pojawia się*
Na tego Hao nic nie działa.
Musi być jakiś sposób!
*patrzy na stare, wyschnięte drzewo*
*nagle wyciąga w jego kierunku otwartą dłoń, zamyka oczy, ściska dłoń w pięść a drzewo wyrywa się z korzeniami z ziemi*
*Archi nie dowierza i patrzy na swoje dłonie*
Co do licha...
[K: Zaczynasz znajdować w sobie wielką moc Mistrzu.]
Ale jak... skąd?
[K: Sam musisz to odkryć.]
No dobra.
*znika*

*przychodzi*
*siada i opiera się o drzewo*
Dlaczego ja mam ducha i aniołka stróża?
Tylko się kłóce, a w walce nie współpracują!
Omało byśmy nie zginęli jakby nie honor Acessa!
Jestem strasznie na niego wkurzona...
[A: PrzepraszamRei za wszystko. Wybaczysz mie? Mam dla ciebie prezent...]
Prezent?
[A: A wybaczysz mi?]
No dobrze Acess. Co to za prezent?
[A: Chodź ze mną^^]
Eh.. *lci za Acessem*
[M: *pojawia się* Czuje czegoś niedobrego. Musze poprosić Aje o pomoc, bo nigdzie nie moge znaleźć Rei]

*Aja przeleciała nad lasem ale nic nie znalazła*

*pojawia się między drzewami i przypadkiem zobaczył przelatującą Aję*
Ciekawe czegu tu szuka.
[K: To nie ważne! Trzeba je znaleść!]
Tak.
*zaczyna biec w głąb lasu*

*głęboko w lesie, gdzie światła już prawie nie ma Archi przystaje*
Już powinniśmy któregoś spotkać.
[D: One unikają ludzi.]
Wiem.
Spróbujemy później.
*znikają*

*przychodzi z Archim*
Uf.. Ale ty ciężki..
[M: Hm...]
Co się stało Miya?
[M: Coś dziwnego dzieje się z twoimi włosami, robią się czarne]
To tylko stan przejściowy.
[A: No nie wiem, aniołom nigdy nie zmienia się kolor włosów]
Oj, przestańcie, trzeba pomóc Archiemu!
[M, A: Jak chcesz]
*patrzy na Archiego*

Dobra dzięki.
Teraz tu zostańcie.
Nie wchodźcie do lasu pod żadnym pozorem.
Nawet jeśli...
*urwał, odwrócił się i zaczął biec w głąb lasu*

*Aja właśnie przyleciała*
I pobiegł w siną dal
*Zaczęła śpiewać*
Dl kochasia który odszedł w siną dal....................

*po długim czasie z głębi lasu słychać głuchy krzyk Archiego*

Archi!!!!
*Biegnie do lasu*

*jakiś czas potem Archi wychodzi z lasu kulejąc cały w ranach*
Załat... wione...

ARCHI!
*podbiega do niego*
Archi? Co się stało?
*patrzy na niego wystraszonym wzrokiem*

Tak to jest jak się przychodzi do nich bez zapowiedzi.
A teraz.... w góry...
*mdleje z wycieńczenia*

Archi
*podbiega do niego*

*łapie Archiego*
ARCHI!
Zaraz pójdziemy w góry, ale najpierw do szpitala!
*znika z Archim*

*Aja odlatuje nad jezioro*

*przychodzi do lasu, na chwilę przystanął na skraju i po chwili ruszył dalej*
*las milczał*
Nie mogę tak żyć...
Wszystkim rujnuję życie...
*przysiadł pod wysoką sosną i patrzył na pasące się sarny*

*Aja przyleciała za Archim i usiadłą na jak najniższej chmurce*

*Ajapołożyła się na chmurce i zasnęła*

*po jakimś czasie wstał i poszedł w góry*

*Aja nagle zleciała z chmury i słychać było wielkie " BUM!!! "*
Ała...............
Gdzie Archi?
*rozgląda się*
uciekł =='
Ale chyba wiem gdzie ^^
*odleciała*

*przychodzi z dziwnym, długim pakunkiem w dłoni*
Niceforze... mój przyjacielu.
Oto wyraz mojego szacunku.
*zdejmuje materiał z pakunku, to piękny miecz ze szczerego srebra*
*Archi kładzie go pod wielkim dębem, na którym jest wyryta postać centaura*
Spoczywaj w pokoju mój przyjacielu.
*siada i medytuje*

*po jakimś czasie wstaje i odchodz w ciszy na łąkę*

*przybiega*
*siada przy drzewie*
*nagle zaczyna świecić jej czarny krzyż*
Dlaczego właśnie teraz....
Musze? Jak zwykle tak...
*wstała, uniosła krzyż i pojawił się czarny portal*
*weszła i zniknęła razem z portalem*

*przybiega*
Rei! Rei!
Gdzie jesteś, Rei!
*siada*
*nagle podniósł krwawiącą rękę do ust i zaczął spijać krew*
*nagle przestał*
Nie...
*zaczął zwijać się z bólu*

*pojawia się i portal, a z niego wychodzi wkurzona Rei xD*
Postaraj się bardziej! *kpi*
Chamstwo. Cały czas pracuje, a on?
Tylko siedzi i nic nie robi...
Ile jeszcze będę musiala czekać!
*zauważała Archiego*
Archi!
*podbiega do niego*
Archi? Co się stało?

Nie... nie poddam się...
Rei uciekaj...
Poradzę sobie!
*wstaje i ucieka do domu*

Archi!
O co chodzi?
*biegnie za Archim*
Czekaj!

*przylatuje*
*siada przy drzewie*
Muszę się za siebie zabrać...
[M: Czyli?]
Jako upadły anioł ^^
[M: Eee...]
-.- *wyjmuje swój krzyż i coś odczytuje*
Czas zebrać punkty..
*odlatuje*
[M: Eee... -.- *leci za Rei* ]