Góry śnieżne

-Ze mną też powalczysz...

Tu nie mogę pogadać z szefem...
*zwraca się do Angel*
Dlaczego tylko nad jeziorem?

*Aja odchodzi*

*przylatuje*
Dlaczego ja wszystkim musze zrujnować życie?
Dlaczego?
Przepraszam was wszystkich.
*płacze*

*pojawia się nad szczytem*
[R: Czuję, że on tu jest.]
Wiem, ja też to czuję.
KAIN! *cisza*
KAIN! Druchu!
*Kain się pojawia*
[K:Czego chcecie?]
Kain... przepraszam Cie.
Przepraszam, że Cie odesłałem ale nie powinieneś był tego mówić.
[K: Wiem Mistrzu.]
To co... wrócisz do nas?
*podaje mu rękę*
[K: Dziękuję.]
*odwzajemnia gest*
*wszyscy znikają*

*pojawia się na małej półce skalnej wysoko w górach*
Tu nikt nie powinien nam przeszkadzać.
[K: Mistrzu, spróbuj przenieść głaz tą nową umiejętnością.]
Ale ja jeszcze nad nią nie panuję!
[K: No dlatego mówię spróbuj!]
*Archi wyciąga rękę do niewielkiego głazu, nagle głaz podnosi się w powietrze i przesuwa*
Woooow!
Ale... co...
*łapie się za głowę*
Moja głowaaaaa!
*krzyczy przeraźliwie z bólu że słychać go w całych górach*

*Aja przybiega i siada na najwyższym szczycie*
Dlaczego ja????
*Nagle słyszy czyjś krzyk*
Archi!
*zakłada płaszcz i biegnie w stronę głosu*
Archi, co ci się stało? Powiedz, proszę.

*Archi pada na kolana i łapie się za głowę*
Nie... wiem...
AAAAAAAA!!!!

Archi..............
*Aja nie wie co robić*
A może........... Nie to niebezpieczne...

Ten ból.... jest... nie do.... zniesieniaaaaaaaaaaa!!!!!

Archi.........
Dobra, raz kozie wio!
*Aja wyjmuje kawałek papieru i klęka nad nim*
Duchy przeszłości. teraźniejszości i przyszłości
słuchajcie mego głosu
niech dziś magia miłości
odmieni kawałek jego losu.
Niech pozyska mą moc i siłę
mogę zrobić dla niego tylko tyle!
Niech moc Komoczanu mi pomoże!!
*Na kartce pojawiły się ruchome obrazki a Aja upada*
To może ci pomóc Archi ^^..........................
*mdleje*

*Archi upada bezsilnie, po chwili wstaje chwiejąc się*
Aju?
*widzi omdlałą Aję*
Aju!
*podchodzi do niej*
Dziękuję...
Jesteś prawdziwą przyjaciółką.
A teraz ja zrobie coś dla Ciebie.
*jego pierścień zaczyna świecić na zielono*
Esszaja sell imeja asszal...
[K: Mistrzu nie! To zbyt potężne zaklęcie!]
Zamknij się Kain! Ocaliła mnie już drugi raz.
Zrobię co będę mógł, żeby jej pomóc.
Isznu fora emala!
*z pierścienia wydobywa się zielony ognik i leci w stronę serca Aji*
*ognik znika*
Aju?... Aju?
Wróc do nas...

*Aja powoli otwiera oczy*
Co? Co się stało?
Gdzie ja jestem?

*Archi lekko się uśmiecha*
Jak dobrze, że jesteś.

*Aja lekko się uśmiecha*
Oboje dzięki sobie wyszliśmy z tego cało........
*Aja nagle zaczyna się zwijać z bólu*
Nie tylko nie teraz.......

*panika*
Aju! Co jest?!

Nic
*uśmiecha się przez ból*
Ja chyba już pójdę
*chwiejnie wstaje i płaszcz który miała na sobie spadł odsłaniając średnej wielkości szkrzydła*
nie
*ucieka nad rzekę*

Aju...
*lekko się uśmiecha*
*znika*

*Aja przeleciała nad górami*
Nic
*odleciała*

*przylatuje z Archim*
No to jesteśmy.
Napewno sobie poradzisz? Jakby coś to jestem w pobliżu!
[M, A: My też!]
^^''

*pojawia się*
*patrzy na nich*
Ale głupcy!
*atakuje Archiego*
Mówiłem, że się jeszcze spotkamy!
/sory, że mnie często nie ma, ale chodze do kafejki ^^ Ostatnio nie miałem kasy!/

Dziękuję.
Powinienem teraz być na klifie ale to może poczekać.
*siada i zamyka oczy*

*chroni Archiego*
Zajmę się Hao, a ty idź dalej!
/rzeczywiście jestes rzadko ^^ Ale wtedy kiedy nie jesteś potrzebny!/

HAO NIE TERAZ!
Rei poradzisz sobie?

*przerywa atak*
Nie chce ci zrobić krzywdy Rei!
Odejdź stąd!
*podchodzi do Rei i ją przytula*

*Aja przylatuje w góry*
Wiedziałam
*ląduje z mieczem w ręku*

*odpycha Hao atakiem*
Jasne poradze sobie ^^
IDŹ!
Miya do kosy!
Acess eee...
[A: Skrzydła!]
No właśnie ^^
*atakuje Hao*
Jesteś obrzydliwy Hao!

*Archi zaczyna biedz ale co chwilę się odwraca*
*wreszcie znika z pola widzenia*

*upada*
*myśli*Ona jest bardzo potężna, ale jak?
To niemożliwe! Przez to może nawet stracić życie!
*pojawia się przy Rei i razem z nią znika w ogniu*

*po jakimś czasie Archi przybiega*
Rei już jestem....
Rei...
NIEEEEE!!!
*myśli* Znowu to samo.
*znika*

Rei.............
*spuszcza głowę*
zawiodłam
*wzlatuje bardzo wysoko i siada na chmurce*

*pojawia się z zakrwawioną nogą*
*upada*
*patrzy na Archiego*
Już po Hao ^^
*na jej szyi zaczyna świecić naszyjnik z czarnym krzyżem*
*szybko Rei go chowa pod bluzkę*
Hehe... ^^

*podbiega i przytula Rei*
Jak? Co?

*Nagle Aja to zauważa*
*pikuje w dół i ląduje obok Rei*

Normalnie ^^
Po prostu zniszczyłam Hao ^^
Nie będzie już sprawiał kłopotów...
*nagle jej włosy zrobiły się czarne, ale zaraz zrobiły się normalne*
*rei zemdlała*
[M: Rei!]
[A: Chyba wiem... *podlatuje do Rei i wyjmuje naszyjnik z czarnym krzyżem* Hm.. No tak..*próbuje wyrwać, ale mu się nie udaje* No nie... *odlatuje i znowu myli*]

Rei!
Nie...

*po chwili wstaje*
*patrzy na wszystkich po kolei*
To co walczymy z tymi nagami?
*uśmiecha się*

Chyba wiem co się stało.
*spuszcza głowę*

*Przerażony*
Rei?!
Co z Tobą się dzieje?!

Niby co miało się stać?
*kładzie rękę na zakrwawionej nodze*
*mamrocze i rana się goi*
No i już ^^
Dlaczego wszyscy są smutni?

*wstaje i gapi się na Rei*
Chwileczkę...
Jak Ty to zrobiłaś?!
Przecież nie masz takich mocy.
I skąd ten krzyż?

Jaki krzyż?
Umiem tak robić!
Nauczyłam się!
*spuszcza głowe*
Dobra, mniejsza z tym.
Jakie mamy plany?
Co z tymi nagami?
/musze lecieć będę jutro o 17.00 ^^/

Mieliśmy być ze sobą szczerzy.
A z nagami to sobię poradzę.
Chyba...
*nagle na ramieniu Archiego ląduje mały ptaszek z kawałkiem pergaminu w dziobie*
*czyta*
Hmm.....
Muszę lecieć na klif.
Smocze skrzydła!
*wzbija się w niebo*
Lecisz?

<paaaa>
Rei, ty chyba z choinki się urwałaś.

*Aja poleciała nad rzekę*

*leci za Archim*

*pojawia się*
Pokaż się!
Chyba, że stchórzyłeś!

*pojawia się przed jaskinią, nad którą znajdują się jakieś starożytne runy*

*zauważa Archiego*
Żegnaj!
*atakuje go*

*unika ataku, staje w wejściu do jaskini i rozkłada ręce*
Rei... kocham Cie...
Kończ to!